poniedziałek, 15 października 2012

Rozdział 49 :)


 

Przetarłam jego twarz wodą.Opatrzyłam rany. Nie było to nic trudnego. Mój ojciec chrzestny jest lekarzem. Zawsze gdy tylko byłam u niego pokazywał mi jak mam postąpić w razie wypadku itp.

-Proszę zapiąć pasy , zaraz lądujemy
Zapięłam posłusznie pasy. Gdy lądowaliśmy chwyciłam rękę Justina.
-Boisz się ? – zapytał
-No trochę. Mam złe wspomnienia z dzieciństwa.
Dobrze , że nie zapytał jakie. Jak byłam mała. Leciałam z rodzicami do mojego wuja , który mieszkał w Atlancie. I wtedy ledwo co uszliśmy z życiem. Ale nie będę się rozpisywać.
Wylądowaliśmy. Ja tylko w duchu dziękowałam Bogu , że bezpiecznie.
Wysiedliśmy z samolotu i poszliśmy po swoje bagaże. Wsiedliśmy do taksówki i pojechaliśmy do domu.
Kierowca jako pierwszych odwiózł Lily i Chrisa. Następnie mnie.
Justin wysiadł by wyciągnąć  bagaże i zanieść je do domu.
W domu nikogo nie było. Była tylko jakaś karteczka.
-No to do zobaczenia wieczorem : *
-Justin poczekaj
-Tak ?
-Dziękuje ci za te 5 dni. Jesteś najwspanialszym chłopakiem na świecie.
-Nie ma za co kochanie – pocałował mnie
I wyszedł. Była godzina 17 , a o 20 mamy się spotkać w pizzeri.
Poszłam się odświeżyć.
Przecież kartka jest na dole. Zapomniałam jej odczytać.
Zeszłam na dół i wstawiłam wode na kawe.
Wzięłam kartkę do ręki i przeczytałam.
„Hej córciu : * Musieliśmy jechać do pracy. Będziemy późno wieczorem. Nie czekaj na nas : *”
Jak zwykle ich nie ma. Ciągle tylko praca i praca.Chciałabym , żeby się oderwali. Ale to nie byłby głupi pomysł wysłać ich i mamę Justina na kilka dni np. do Egiptu. Dobry pomysł.
Była już 18:50. Czas szybko leci. A wakacje już prawie dobiegają końca. I do szkoły. A Justin zacznie koncertować. Moje życia ostatnio wywróciło się o 180 stopni.
Poszłam się położyć. Troche źle się czułam , ale to chyba przez ten lot.
Nagle poczułam , że ktoś mnie całuję w policzek.Otworzyłam oczy i zobaczyłam Justina
-Hej , a co tu ty robisz? – zapytałam
-Jest 19:45 , a o 20 mieliśmy się z Chrisem spotkać tak ? –zapytał niepewnie
-Już jest 19:45?
-No tak.
Wstałam jak najszybciej. Poszłam do łazienki , pomalować się.
-Dobra możemy już iść – powiedziałam
Zeszliśmy na dół. Zakluczyłam dom.
-Jedziemy autem ? Czy na pieszo?- zapytał
-Na pieszo. Tak zdecydowanie na pieszo. Chce pooddychać świeżym powietrzem. A tak wgl. to jak weszłeś do domu ?
-Drzwi były otwarte , a ty nie odbierałaś. Więc weszłem.
-Ale ja nic nie słyszałam. A no tak spałam
Wyciągnęłam iPhona z kieszeni.
10 nieodebranych połączeń od „Justin : *”
Haha…on to jest jakiś dziwny. Dzwonić do mnie 10 razy.Kocham go.
Justin nagle stanął. I chwycił mnie za rękę.
-Kocham cię – pocałował mnie
Staliśmy tak na środku chodnika i całowaliśmy się.
-Justin, musimy iść. I ja cb też kocham. Dziękuję za to , że jesteś.
Szliśmy nagle jakaś dziewczyna zaczęłam krzyczeć i jakiś chłopak , który ją szarpał. Justin zaraz do niej podbiegł.ja zaraz za nim pobiegłam
-Coś się stało ? – spytał tej nieznajomej dziewczyny.
-Nie…w sumie to tak.
Ja zobaczyłam jakiegoś kolesia biegnącego gdzieś. Ciągle się oddalał.
-On ci coś zrobił? – wskazałam na chłopaka , którego widzieliśmy tylko cień.
-Chciał, on chciał mnie zgwałcić. Ale uciekłam. Gdyby nie wy. I gdyby was nie zobaczył. On …-rozpłakała się- Dziękuję – powiedziała
-Nie ma za co. Zgłoś to na policje.-powiedział Justin
-Ja nie mogę , bo on mi zabronił.
-Ale on ci może coś zrobić.
-Spokojnie, nie musicie się martwić.A tak wgl. jestem Alice.
-Ja jestem Justin …
-A ja Natalia.
-Może podwieźć cię do domu ?
-nie , mieszkam zaraz za rrogiem , ale dzięki za dobre chęci.
Zaczął wibrować mój telefon. „Lily”
-Gdzie wy jesteście ? Jest już 20:40
-Zaraz będziemy – powiedziałam
-No to szybciej bo chce wiedzieć co Chris ma nam do powiedzenia.
Poczułam jakby się uśmiechała. Nie wiem czemu. Może mam jakieś zdolności. Ale nie wiem czy będzie jej tak do śmiechu kiedy się dowie o tym , ze Chris jest chory.
-Justin musimy już iść.
-Tak , oczywiście. No to pa , uważaj na siebie – powiedział Justin
-No pa – powiedziałam do Alice. Szczerze? Nie przypadła mi do gustu. Blondynka. A mam uprzedzenie do blondynek. <przepraszam ,ale z własnych doświadcześ wiem i nie , ze chce obrazić blondynki>
Doszliśmy do pizzerii. Lily z Chrisem siedzieli przy stoliku i pili kawe.
-Hej – powiedziałam
-Zamawiamy pizze? – zapytał Justin’
-Ty to tylko o jedzeniu – powiedziała Lily śmiejąc się.
-Jestem głodny. – powiedział z obrażoną miną.
Zamówił jedną dużą pizze.
A do tego jakieś napoje.
-No Chris powiesz nam wkońcu?-zapytała Lily
Chris patrzył w ściane. Nic się nie odzywając.
-Chris. – powiedziałam
-Tak ?
-Chris powiesz nam ? – nie chciałam by oni wiedzieli , ze ja wiem o co chodzi.
-No bo…ja…
-Tak ?
Cisza….
-No bo ja jestem chory. Mam raka. Dzisiej byłem u lekarza.
____________________________________________
Mam nadzieje , że się podoba.Następny dodam chyba dopiero  w czwartek lub w piątek. nauka niestety i jakieś konkursy -,-

3 komentarze: