czwartek, 25 października 2012

Rozdział 54 :)

No nareszcie nowy rozdział. Jakoś taki krótki i nudny. Przepraszam, Brak weny. Ale w weekend posiedze nad rozdziałami. : *
...

-Nie. Niech go pan nie budzi.
-Ale…
-Proszę…
-Dobrze. Za jakieś 20 min. Będą wyniki.
-No to czekam. Mam nadzieję , że wszystko jest ok.
-Ja też mam taką wielką nadzieję.
Lekarz wyszedł , a ja zamknęłam oczy. Próbowałam zasnąć. Ale gdy otwierałam oczy te światło nadal mnie raziło. Czułam, że Justin się obudził. Ale nie miałam siły nic do niego powiedzieć.
-Natalia…Ja wiem, że ty mnie teraz nie słyszysz. Bo śpisz. Ale ja naprawdę nie chciałem tego pocałunku to ona mnie pocałowała. Kocham cię.
Musnął moje wargi.
Ja po tych słowach. Zebrałam w sobie siły i otworzyłam oczy.
-Justin…Ja nie śpie…
-Czyli  słyszałaś wszystko ?
-Tak słyszałam.
-wierzysz mi ?
-Tak wierze. I mam nadzieje , że nie popełniam błędu dając ci jeszcze jedną szansę.
Pocałował mnie.Nagle do Sali wparowali moi rodzice.
-Córusiu kochana. Co się stało ?
-Nic. Po prostu źle się poczułam. Zrobili mi wyniki. Za chwilę powinny tu być
Do Sali wszedł lekarz.
-Wyniki już są.
-Iiii…?
Widać po Justinie , że był zniecierpliwiony.
-Ma pani anoreksje.
Wszystkich zatkało.
-Dopiero jutro będzie mogła pani wyjść.  Mamy taką nadzieję.Zaraz przepiszemy leki. Powinna pani jeść więcej niż ostatnio. Myśle , że rodzina przypilnuję panią.
-Oczywiście. – wszyscy odpowiedzieli chórem
-Teraz możesz być senna. Ponieważ zostały podane ci leki.
Rodzice poszli z lekarzem. Po receptę i coś tam jeszcze. A ja zostałam sama z Justinem.
-Powinnaś bardziej o siebie dbać. Ale teraz będę ja o cb dbał. I to bardzo.
-Dobrze – zaśmiałam się. – A teraz możesz już jechać do domu. Odpocząć. Jest już 23
-Nie…zostane tu z tb , aż cię nie wypuszczą do domu.Widzę , że jesteś zmęczona. No to połóż się spać.
-Pójde. Jeśli ty położysz się koło mnie.
Położył się , a ja wtuliłam się w jego tors.
Po chwili usnęłam.
Obudziłam się. Justina nie było. Pewnie pojechał do domu. I dobrze.
-Hej kochanie – usłyszałam
-No hej. Gdzie byłeś?
-Po coś do picia. I po twoją przepustkę do domu.
-Jak się ciesze , ze mogę już wyjść.To ja ide się przebrać. Wzięłam torbę z ciuchami , którą wczoraj przywieźli mi rodzice.
-Dobrze
Przebrałam się i wyszłam. Justin siedział na krzesełku z kwiatami.
-To dla cb kochanie
Pocałował mnie
-Dziękuję. Kocham cię.
Wzięliśmy torbę i wyszliśmy ze szpitala. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do domu. Ja wgl. nie kontakotowałam. Oczy same mi się zamykały.
-jedziemy do mnie czy do cb ?
-Chyba do mnie. Chcę się wyspać i wgl.
-Dobrze. Rozumiem. Tzn. , że dopiero jutro się zobaczymy ?
-Tak jutro się zobaczymy. Możesz do mnie wpaść o 17 , pójdziemy może do Lily i Chrisa. Albo coś.
Weszłam do domu. Justin pojechał do domu.
Przywitałam się z mamą. Dzisiaj nie pojechała do pracy. Nie wiem czemu o.O
-Hej mamuś ty nie w pracy ?
-Nie,zrobiłam sobie dzisiaj wolne. Muszę się zająć małą dziewczynką moją.
-Mamo… - zaśmiałam się
-Tak ?
-Nic. Teraz ide się położyć. Bo strasznie chce mi się spać.A i pojutrze musimy jechać na kontrolę do lekarza.
-Dobrze. Osobiście cię zawiozę.A Justin pojechał do domu ?
-Tak pojechał do domu.
Wzięłam torbę i powoli wchodziłam do schodach.
Usłyszalam z dołu , że mama zamawia pizze.
-OK ;p
Może coś zjem. Ale wcale mi się nie chce. Mam obrzydzenie. Ale dzięki tym lekom czuję się lepiej. O wiele  lepiej.
Położyłam się. I usnęłam.
Śniły mi się jakieś koszmary, że moi rodzice zgineli w wypadku.
Obudziłam się cała we łzach. Na dworze było już ciemno.
Chwyciłam telefon.
4:00 rano
Matko *___* Ile ja spałam.
Nie chciałam nikogo budzić. Mama dopiero za godzine wstaje by zbierać się do pracy. Ja włączyłam laptopa. Chciałam wejść na Twittera.
Zalogowałam się.
Mase wiadomości. Typu:
„co się z tb dzieję?”
„wracaj szybko do zdrowia”
„Czemu nie odpowiadasz na wiadomości?”
Itd.
Zabrałam się za odpisywanie. Skończyłam dopiero o 6.
Odpisałam dokładnie na 894 wiadomości. A to i tak nie wszystkie. Co chwile przychodziły nowe.
Zeszłam  na dół. Zjeść śniadanie.
Wiem , że jest 6 rano , ale zadzwonię do Lily.
Odebrała
-Halo ? – powiedziała zaspanym głosem. Tzn. , że ją obudziłam
-Hej Lily. Sory , że cię obudziłam , ale trochę mi się nudzi. I ja dzwonię do cb z takim zapytaniem. Czy mogłabyś u mnie nocować ?
-No raczej tak…
-No to wpadnij do mnie o 12 ok ?
-Ok.Słyszałam , że jesteśmy umówieni z Justinem i Chrisem.
-Tak , tak o 17. No to do zobaczenia.
-No papa..: *
Hahahaha…dobrze jej tak , że ją obudziłam. Boże co ja bymm zrobiła gdyby ona nie była moją przyjaciółką. O.O Nie wyobrażam sobie tego. Za dużo nas łączy. Te wszystkie prxygode. Złamane serca. Kłótnie. Zgody. 

6 komentarzy:

  1. looof .! dawno nie dodawałam komentarzy bo dopiero teraz nadrobiłam zaległości ( też nauka -.- ) + spoczko oczko poczekamy ;) na to można ; D <3 + jeszcze raz świetnie .!

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny blog. dzisiaj go znalazłam i postanowiłam przeczytać. wciągnęła mnie ta historia :) czekam na więcej ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. boski <3
    dodaj szybko nn :)

    OdpowiedzUsuń
  4. nn poprosimy. Jak tylko oczywiście znajdziesz trochę czasu. Rozumiem cię też mam teraz duzo nauki ale codziennie znajde czas zeby wchodzic i patrzec czy jest nn. ;***

    OdpowiedzUsuń