sobota, 13 października 2012

Rozdział 48 :)


Rozdział 48

Pocałował mnie , a ja odwzajemniłam go.

-Kochanie,ja nie chcę cię stracić

-Justin.Nie stracisz mnie. Obiecuję.

-Ide po coś do picia.Zaraz przyjdę. – powiedział

-Dobrze. Ale wracaj szybko.

Po 5 minutach usłyszałam głośną kłótnie. Usłyszałam Justina

Wstałam i poszłam w stronę słyszanego mi dźwięku.

Zobaczyłam Justina i Lucasa.

-Co wy robicie ? – zapytałam zdenerwowana.

-Nic. Właśnie gadam o tb.- powiedział Justin – I jeszcze coś. Odpierdol się od niej. Rozumiesz?-wykrzyczał Lucasowi w twarz.

Ja tylko stałam i się na nich gapiłam o.O

Ci zaczeli się szarpać.

-Przestańcie ! – krzyczałam.

Oni nic jakby wgl. mnie tam nie było.

-Przestańcie.Jeśli się nie uspokoicie to ja do żadnego z was już nigdy się nie odezwe.- wiem użyłam argumentu jak jakaś 5 latka.

Ci nadal się bili. Nie wiedziałam co ja mam zrobić. Poleciałam szybko po Chrisa.

-Chris , obudź się.

-Tak tak jesteśmy już w Kanadzie ?

-Niee…Justin ii…Lucas…oni się pobili. Musisz mi pomóc.

Chris zerwał się szybko.

Rozdzielił ich.Jak powiedziałam tak zrobiłam.Nie odezwałam się do żadnego z nich.

Usiadłam na pierwszym wolnym miejscu. Lucas najwidoczniej poszedł na swoje miejsce.

-natalia….

Nie odzywałam się. Nie chciałam by Justin teraz tu był ze mną.

-Natalia…

Nadal nic.

-Natalia….

Nagle przedemną stanął Justin.jego twarz. Z nosa leciała mu krew. A ten debil zamiast udać się po apteczke nic kompletnie nic.

-Natalia. Czemu nie udsiądziesz na swoim miejscu.

Ja jak powiedziałam. Nie będę się do żadnego z nich odzywać.

-Rozumiem. Nie masz zamiaru się do mnie odzywać?

Ja patrzyłam tylko w okno. Nie ruszało mnie to co mówił

-No to coś zaraz się wykombinuje.

Nagle wziął mnie na ręce.

-justin puszczaj !

-A jednak odezwałaś się.

-Wy obydwaj zachowujecie się dziecinnie.

Usłyszeliśmy głos pilota.

„za 20 min.lądujemy.Prosze udać się już na swoje miejsca.”

Jak powiedział tak zrobiłam.

-No przepraszam cię kochanie. Nie chciałem wstrzynać ten bójki. Ale to była konieczność.

-Justin , nic nie było koniecznością.Zachowujecie się jak dzieci kłócące się o zabawkę. Wybaczcie , ale ja nie jestem zabawką!

-Jesteś moją dziewczyną! Nie jego ! I to on zaczął!

Przetarłam jego twarz wodą.Opatrzyłam rany. Nie było to nic trudnego. Mój ojciec chrzestny jest lekarzem. Zawsze gdy tylko byłam u niego pokazywał mi jak mam postąpić w razie wypadku itp.
PS:Jutro nie dodam następpnego rozdziału ;c Nie będę miałam czasu ;/

3 komentarze:

  1. Piękny!!! Ale strasznie krótkie rozdzialy są :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Popieram poprzedniczkę są strasznie krótkie i strasznie rzadko domagam się o większą ilość i długość .

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebistyy <33 Uwielbiam to . ! Akcja akcja akcja ; ** Szkoda, że takie krotkie . Ale przynajmniej są codziennie . Niecierpliwie czekam na nn ; **

    OdpowiedzUsuń