Rozdział 48
Pocałował mnie , a
ja odwzajemniłam go.
-Kochanie,ja nie
chcę cię stracić
-Justin.Nie
stracisz mnie. Obiecuję.
-Ide po coś do
picia.Zaraz przyjdę. – powiedział
-Dobrze. Ale wracaj
szybko.
Po 5 minutach
usłyszałam głośną kłótnie. Usłyszałam Justina
Wstałam i poszłam w
stronę słyszanego mi dźwięku.
Zobaczyłam Justina
i Lucasa.
-Co wy robicie ? –
zapytałam zdenerwowana.
-Nic. Właśnie gadam
o tb.- powiedział Justin – I jeszcze coś. Odpierdol się od niej.
Rozumiesz?-wykrzyczał Lucasowi w twarz.
Ja tylko stałam i
się na nich gapiłam o.O
Ci zaczeli się
szarpać.
-Przestańcie ! –
krzyczałam.
Oni nic jakby wgl.
mnie tam nie było.
-Przestańcie.Jeśli
się nie uspokoicie to ja do żadnego z was już nigdy się nie odezwe.- wiem
użyłam argumentu jak jakaś 5 latka.
Ci nadal się bili.
Nie wiedziałam co ja mam zrobić. Poleciałam szybko po Chrisa.
-Chris , obudź się.
-Tak tak jesteśmy
już w Kanadzie ?
-Niee…Justin
ii…Lucas…oni się pobili. Musisz mi pomóc.
Chris zerwał się
szybko.
Rozdzielił ich.Jak
powiedziałam tak zrobiłam.Nie odezwałam się do żadnego z nich.
Usiadłam na
pierwszym wolnym miejscu. Lucas najwidoczniej poszedł na swoje miejsce.
-natalia….
Nie odzywałam się.
Nie chciałam by Justin teraz tu był ze mną.
-Natalia…
Nadal nic.
-Natalia….
Nagle przedemną
stanął Justin.jego twarz. Z nosa leciała mu krew. A ten debil zamiast udać się
po apteczke nic kompletnie nic.
-Natalia. Czemu nie
udsiądziesz na swoim miejscu.
Ja jak powiedziałam.
Nie będę się do żadnego z nich odzywać.
-Rozumiem. Nie masz
zamiaru się do mnie odzywać?
Ja patrzyłam tylko
w okno. Nie ruszało mnie to co mówił
-No to coś zaraz
się wykombinuje.
Nagle wziął mnie na
ręce.
-justin puszczaj !
-A jednak odezwałaś
się.
-Wy obydwaj
zachowujecie się dziecinnie.
Usłyszeliśmy głos
pilota.
„za 20
min.lądujemy.Prosze udać się już na swoje miejsca.”
Jak powiedział tak
zrobiłam.
-No przepraszam cię
kochanie. Nie chciałem wstrzynać ten bójki. Ale to była konieczność.
-Justin , nic nie
było koniecznością.Zachowujecie się jak dzieci kłócące się o zabawkę. Wybaczcie
, ale ja nie jestem zabawką!
-Jesteś moją
dziewczyną! Nie jego ! I to on zaczął!
Przetarłam jego
twarz wodą.Opatrzyłam rany. Nie było to nic trudnego. Mój ojciec chrzestny jest
lekarzem. Zawsze gdy tylko byłam u niego pokazywał mi jak mam postąpić w razie
wypadku itp.
PS:Jutro nie dodam następpnego rozdziału ;c Nie będę miałam czasu ;/
Piękny!!! Ale strasznie krótkie rozdzialy są :/
OdpowiedzUsuńPopieram poprzedniczkę są strasznie krótkie i strasznie rzadko domagam się o większą ilość i długość .
OdpowiedzUsuńZajebistyy <33 Uwielbiam to . ! Akcja akcja akcja ; ** Szkoda, że takie krotkie . Ale przynajmniej są codziennie . Niecierpliwie czekam na nn ; **
OdpowiedzUsuń