wtorek, 13 listopada 2012

Rozdział 68 :)

Rozdział 68 :)

Poszłam do Lily by usiąść koło niej.

-Nataliaa…

-Tak ? – widziałam ,że jest już strasznie pijana. Nie lubiłam jej w takim stanie. Obrzydzało mnie to. Lubię czasami sobie wypić , ale z umiarem, ale ona tego umiaru nie ma.

-N…i…ee… kocham L…u….casa.

Zatkało mnie. Ja nie wiedziałam co mam jej powiedzieć
.

________________________________________________________

-Lily....Pojedźmy do domu. Pogadamy na spokojnie...

-Natalia...Ja go nie kocham.. - powiedziała głośniej

-Lily...Ciszej... pogadamy kiedy indziej. Teraz chodź odwiozę cię do domu. Ok ?

-Jak chcesz. Jest mi to już obojętne..Nie kocham Lucasa, Chris ma mnie w dupie , a ty jesteś szczęśliwa z Bieberem...

-Co robicie ? - zapytał Justin , który stanął zaraz za mną , tuląc mnie od tyłu.

-Nic tak sobie gadamy. Właśnie jade odwieźć Lily do domu.

-No to chodź odwieziemy Lucasa i Lily do domu, a my także pojedziemy do swojego :D

-Dobrze. - powiedziałam - to my już z Lily idziemy po samochód , a ty dojdziesz zaraz ok ?podeszłam do niego mówiąc mu na ucho "Muszę z nią chwile pogadać "

-Ok - odpowiedział całując mnie w policzek

Ja wzięłam za rękę Lily i wyszłyśmy. Poszłyśmy odpalić samochód. Wsiadłyśmy do niego. Zapomniałam , że tylko ja nie piłam żadnego alkocholu bo wiedziałam , że ktoś musi nas odwieźć, a Justin przecież także wypił lapmke wina. Nie dam mu przecież poprowdzić samochodu.

-Lily...wpadne jutro do cb , albo pogadamy jak przyjedziesz do mnie. Jutro mamy imprezę o 18 więc zapraszam. Adres ci zapisałam w komórce. -przytuliłam ją

-Ok.

Chłopaki wsiedli do auta , a ja odpaliłam samochód i pojechaliśmy ich odwieźć. Ja i Lily nic nie mówiłyśmy tylko Justin i Chris gadali o jutrzejszej imprezie,że zapraszą fajnych ludzi i wgl. Ja się tylko im przysłuchiwałam. Myślałam ,też o tym o co dokładnie chodzi Lily. Co będzie z Lucasem ? Może ona znów poczuła coś do Chrisa, ale przecież on ma chyba jakąś dziewczynę. Układa sobie życie i jeśli Lily chciałaby się w jego życie wpieprzyć znowu to byłaby masakra. Ona już sama nie wie co chcę nie rozumiam jej. Dojechaliśmy do jej domu,Lucas odprowadził ją do samych drzwi. On mieszkał nie daleko jej, powiedział nam ,że ten kawałek się przejdzie. Justin usiadł na przednie siedzenie i pojechaliśmy do domu.

-O czym miałaś pogadać z Lily ? Widzę ,że jesteś roztargoniona, coś się stało ?

-Bo...ja nie wiem czy mogę ci mówić. Ona powiedziałam mi ,że ... ona już nie kocha Lucasa. Być może była napita i nie wiedziała co mówi. Trochę się o nią niepokoje,a z drugiej strony trochę szkoda mi Lucasa bo jeśli potraktuje go tak jak Chrisa ? Jutro obiecala mi ,że pogadamy.

-Ona wgl. nie wie czego chcę. Jest żałosna.

Ja nic się już nie odzywałam. Wiem ,że Justin od momentu kiedy okazało się,że zdradziła Chrisa z Lucasem jest na nią cięty ,ale tego zbytnio nie okazywał. Wszysto się już układało,Chris jednak nie będzie miał operacji , ponieważ rak został uśpiony. Dokładnie nie wiem o co mu chodziło. Ja miałam operacje, wszystko jest już dobrze. Mieszkam z mężczyznom moich marzeń. Mam świetnych przyjaciół i wgl. No czego więcej chcieć ? A nagle Lily mi z takim czymś wyskakuje. Ona tak zawsze. Martwię się o nią , ponieważ coraz bardziej pije. Po kilkunastu minutach dojechaliśmy do domu. Justin otworzył drzwi , a ja odstawiłam samochód. Weszłam do domu,nadal nie mogłam się przyzwyczaić do tych luksusów.Gdy przekroczyłam próg domu poczułam się taka szczęśliwa.Nie wiem co zostało tym wywołane, ale czułam ,że całe moje życie ma sens. Muszę wyjaśnić jeszcze tą sprawę z Lily i Lucasem. Justin siedział na kanapie trzymając pilota i telefon w ręce. Ja zdjęłam z siebie kurtkę i buty i usiadłam koło niego wtulając się w niego.

-Co robisz ? - zapytała unosząc głowe do góry

-Właśnie dodaje tweeta i szukam jakiegoś fajnego filmu.

-No to ty dodawaj tego tweeta ,a mi daj pilota. Ja czegoś poszukam.

Justin podał mi pilota , a ja przeskakiwałam z kanału na kanał. Wreszcie znalazłam jakiś fajny film. On poszedł po koc i popcorn. Przykrył nas ciepłym, puchatym kocem i tak leżeliśmy. On bawił się moim włosami, co chwilę całując mnie w głowę.Po pewnym czasie usnęłam.

OCZAMI JUSTINA:

Moja kochana już usnęła. Wzięłem ją na ręce. Gdy niosłem ją po schodach przyglądałem się jej z uwagą,każdy element twarzy analizowałem po kolei,jednak istnieją ideały. Zaniosłem ją do sypialni, położyłem ją na wielkim łóżku. Cicho wyszłem z pokoju by trochę posprzątać na dole i poukładać nasze rzeczy. Nawet nie zauważyłem , która godzina, była już 8 rano. Nie spałem przez całą noc, ale nie czułem potrzeby by się położyć. Poszłem do kuchni by zrobić śniadanie mojemy skarbowi. Zrobiłem jej jajecznice, kanapki i coś do picia. Położyłem to na tacy. <kuchnia jest bardzo dobrze wyposażona>. Weszłem na górę i położyłem śniadanie na stoliku wraz z kartką. Po czym zeszłem na dół wziąść prysznic.

OCZAMI NATALII:

Obudziłam się...Promyki śłońca przedzierały się przez zasłony i nie dawały mi spać. Słyszałam tylko muzykę , która cicho leciała na dole. Usiadłam i przeciągnęłam się. Pierwszy raz budzę się wyspana i to w moim domu. Po chwili zobaczyłam śniadanie wraz z jakąś karteczką. Tak dobrze to ja mogę mieć codziennie. Pierw wzięłam karteczkę :

"Kochanie jak się spało ? Zanim mi opowiesz to zjedz śniadanie. Smacznego. Całuję Justin ; *"

Uśmiechnęłam się sama do siebie. Zjadłam śniadanie i nawet się nie ubierając zeszłam na dół. Powoli schodziłam po schodach i doszłam do salonu. Leciała muzyka ,ale Justina nigdzie nie było. Poszłam zobaczyć do kuchni, także go tam nie było. Obeszłam cały domu nigdzie nie było go widać. Wreszcie zobaczyłam ,że coś porusza się za oknem. BYło to Justin. Otworzyłam szklane drzwi przez, które przechodzi się do ogrodu. Justin własnie grał w kosza.

-Nie wiedziałam ,że mamy tutaj boisko do kosza. - powiedziałam

-Jeszcze wielu rzeczy nie wiesz. Później cię oprowadzę, a teraz chodź zagraj ze mną.

Podeszłam do niego i zabrałam mu piłke od razu rzucając celnie do kosza. Ten zaczął mi klaskać. Nie powiem, w szkole dużo grałam w kosza,byłam niezła.Lataliśmy tak po całym boisku. Kiwając się nawzajem,Justin był już zmęczony widziałam to po nim zresztą ja także.

-Dobra jak na dzisiaj to już chyba wystarczy - powiedziałam

-No chyba tak. Dobra jesteś. Musisz mnie potrenować.

-hahahahha- zaśmiałam się - chyba ty mnie , a nie ja cb

-Kochanie jesteś dobra,jesteś wspaniała. -uśmiechnął się

Usiedliśmy na leżakach , które znajdowały się zaraz koło boiska i, które dzieliły basen i kort.

Leżeliśmy tak w świetle pięknego słońca. Dziś zapowiadał się piękny dzień, a wieczorem ma być impreza,jeszcze lepiej.
________________________________________________________________
Poproszę o komentarze. Jeśli będzie tak mało komentarzy to ja nie wiem wgl. kto to czyta. No bo co ,że jest tyle wejść ? -,- Więc może zawieszamy bloga na czas nieokreślony ? No chyba ,że pokomentujecie :) xd xoxo

8 komentarzy:

  1. kocham twojego bloga . ;D zapraszam na mojego . ;D http://love-me-x33.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. słodki ten rozdział ! czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne i Boskie nie do opisania!!!Uwiebiam i czekam na NN :*

    OdpowiedzUsuń
  4. ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zawieszaj :< ten blog jest boski ! : ***

    OdpowiedzUsuń