Swag ♥ JB
Opowiadanie z Justinem Bieberem i Natalią
niedziela, 31 marca 2013
Tam czekał już na mnie samochód...
Jak najszybciej wsiadłam do niego i już
po chwili odjechaliśmy. Z tego wszystkiego nawet zapomniałam pożegnać się z
Caroline, o ile w ogóle wróciła już do domu z imprezy.
Po niecałych 20 min. byłam już w domu.
Rodziców nie było, powiedziałabym "JAK ZWYKLE" ,ale po co ? Skoro
więcej ich nie ma w tym domu niż są. Każdy to wie...
Szybko wbiegłam po schodach do swojego
pokoju. Pozwoliłam swoim emocjom wyjść na zewnątrz, rozpłakałam się.
Co miałabym niby zrobić? Być,
przynajmniej dla mnie, BYĆ w jakimś bliższych stosunkach z Justinem, wiedząc
,że nadal czuje coś jeszcze do Seleny? A może akurat się im jeszcze uda. Może
będą razem? Życzę im tego z całego serca.
Po chwili usłyszałam dźwięk mojej
komórki.
„Mama”, odebrałam.
-Córeczko, bądź gotowa za godzinę.
-Dlaczego ?
-Mamy kolację…
-Z kim?
Chciałam wiedzieć coś więcej.
-Z Pattie i Scooterem.
-To po co ja mam tam jechać?
-Myślałam ,że … no wiesz…chcesz zobaczyć
się z Justinem.
-Mamo, źle się czuję.
-Dobrze, zostań w domu. Wrócimy
wieczorem, późno, nie czekaj na nas.
-Dobrze – powiedziałam i rozłączyłam się.
Pattie jest mamą Justina i przyjaciółką
mojej mamy, a Scooter utrzymuje dobre kontakty z moim ojcem.
*19:00*
*OCZAMI JUSTINA*
-Dzień dobry – przywitałem się z
rodzicami Kate.
-Witaj,chłopcze. –podałem rękę tacie
Kate.
-Jeśli mogę zapytać, gdzie jest
Katherina?
Byłem trochę zdziwiony. Zazwyczaj podczas
takich spotkać, ona zawsze była.
-Została w domu. Źle się czuła...- odpowiedziała mama Kate
-Przepraszam, ale czy mógłbym do niej pojechać?
-Oczywiście. - powiedział tata - przynajmniej nie będzie sama. - uśmiechnął się do mnie.
Szybko wyszłem z domu, wsiadłem w samochód i pojechałem wprost do domu Katheriny.
Na szczęście nikt mnie nie widział.Nie chciałam żadnych nieprzyjemnych sytuacji z paparazzi. Nie byłem w nastroju.
Gdy dojechałem na miejsce, szybko udałem się do drzwi frontowych.
Zadzwoniłem, a zaraz po tym otworzyła mi Alice.
-Dzień dobry...
-Dzień dobry, panie Justin. - odpowiedziała
-Czy mógłbym? Ja do Kate.
-Panna Katherina jest zmęczona i źle się czuję. Nie przyjmuje teraz żadnych wizyt. Przykro mi.
-Alice... proszę. To naprawdę ważne. Państwo Smith się zgodzili bym do niej przyjechał.
-Zapytam panienki...
Alice poszła na górę, a mnie już nosiło. Szybko pobiegłem na górę. Kierując się do pokoju Katheriny.
Po drodze wpadłem na Alice.
-Panienka...nie..
Nie dokończyła bo ja zdążyłem wejść do jej pokoju.
-Justin...co ty tu? - zapytała Kate.
Leżała na łóżku. Wokół chusteczki, a jej oczy były zapłakane.
Zamknąłem drzwi i wskoczyłem do łóżka. Objąłem ją ramieniem i przykryłem nas kołdrą.
-Justin ... - zakaszlała.
-Shhh...
-Ale JUSTIN! Jestem chora, nie chcę cię zarazić...
-Mała, nie zarazisz. Jestem odporny.
-Proszę cię...
-NIE KŁÓĆ SIĘ ZE MNĄ...
-Nie ...kłócę - dokończyła.
-Zmieniając temat. Czemu płakałaś?
-Nie płakałam.
-No jak nie?
-No nie.
-Przecież widzę.
-No to chyba źle widzisz.
-NIE MYLĘ SIĘ! PŁAKAŁAŚ! CO SIĘ STAŁO?
-Nic...
-NO JAK NIC?! KATE!
-Nie unoś głosu...
-NIE ...unoszę.
-A co właśnie robisz, co?
Wstała i kierowała się ku łazience.
-I co? Teraz tak ma wyglądać nasza przyjaźń?
-JUSTIN! JESTEM ZMĘCZONA, ŹLE SIĘ CZUJĘ!
-Mała, przepraszam. - podeszłem do niej i przytuliłem się, ale ona mnie nie objęła.
-Co się dzieje? - zapytałem
-Zostaniesz ze mną? - zapytała szepcząc.
Widziałem,że źle się czuje. Chciałem być przy niej.
-Oczywiście. Dopiero pojutrze jadę na koncert, ale w niedzielę wracam.
-Jeśli chodzi ci o to czy bez ciebie wytrzymam, to tak, wytrzymam.
-Widzę,że już lepiej się czujesz. - powiedziałem
Wziąłem ją za rękę i położyliśmy się na łóżku. Przykryłem nas kocem i pocałowałem ją w czoło. Była rozpalona.
-Jesteś cała rozpalona.
-Justin... wzięłam leki. Przejdzie mi.
-Oby. - odpowiedziałem
Wyciągnąłem swój telefon by sprawdzić, która godzina. Było już dosyć późno.
-Justin...
-Tak?
-Zimno...
Ściągnąłem z siebie bluzę i dałem by założyła na siebie, a do tego jeszcze bardziej ją do siebie przytuliłem.
- Lepiej?
-Ta..tak. - odpowiedziała
Uwielbiam gdy kobiety, mają moje bluzy na sobie. Czuję się wtedy taki "męski". Tak ja mądry, Justin Bieber.
Czułem jej ręce na swoim torsie. Czułem jej zapach... ukojenie. Ale czułem również, że strasznie się trzęsła.
-Kate...
-Ta..ta...tak?
-Zadzwonię po lekarza.
-Nie trzeba. - odpowiedziała
-Zimno ci, jesteś rozpalona.
-Poczekajmy jeszcze 2 godz. dobrze?
-Dobrze. - odpowiedziałem.
Robię wszystko to co ona chce. Ale nie,że robię to z przymuszenia, po prostu mam to gdzieś zakodowanie. Dziwne? Być może, ale realne.
Pierwszy raz leżałem z nią, kiedy była chora. Wyglądała wtedy tak niewinnie.
Widziałem,że nie może zasnąć. Zacząłem śpiewać jej "OLLG" ,najciszej by tylko ona słyszała. Już po chwili słodko spała, na szczęście. Ja po chwili również usnąłem.
***
*rano*
Czułem jak się wierci albo jak się przeciąga. Jej mina? NIEZIEMSKA i taka słodka.
-Dzień dobry, mała.- pocałowałem ją w czoło, a ona uśmiechnęła się.
-Cześć.
-Co taka jakaś nie w humorze?
-Cześć, kochanie - uśmiechnęła się.
- No to, to już lepiej. - zaśmiałem się.
Dopiero teraz skapnąłem się,że jestem bez koszulki, a ona leży we mnie wtulona, spoko, u nas to już rutyna.
-Jak się czujesz?
-Już lepiej, o wiele lepiej. A ty tutaj ze mną byłeś przez całą noc?
-Tak, sama mnie o to prosiłaś. Pamiętasz?
-nie, nie przypominam sobie - zaśmiała się.
-Chyba czas wstawać. Nie masz dzisiaj zajęć?
-Nie, mam 2 tygodnie wolnego.
-To chyba dobrze, co nie? Odpoczniesz i w ogóle.
-Odpocznę, bardzo.
-Została w domu. Źle się czuła...- odpowiedziała mama Kate
-Przepraszam, ale czy mógłbym do niej pojechać?
-Oczywiście. - powiedział tata - przynajmniej nie będzie sama. - uśmiechnął się do mnie.
Szybko wyszłem z domu, wsiadłem w samochód i pojechałem wprost do domu Katheriny.
Na szczęście nikt mnie nie widział.Nie chciałam żadnych nieprzyjemnych sytuacji z paparazzi. Nie byłem w nastroju.
Gdy dojechałem na miejsce, szybko udałem się do drzwi frontowych.
Zadzwoniłem, a zaraz po tym otworzyła mi Alice.
-Dzień dobry...
-Dzień dobry, panie Justin. - odpowiedziała
-Czy mógłbym? Ja do Kate.
-Panna Katherina jest zmęczona i źle się czuję. Nie przyjmuje teraz żadnych wizyt. Przykro mi.
-Alice... proszę. To naprawdę ważne. Państwo Smith się zgodzili bym do niej przyjechał.
-Zapytam panienki...
Alice poszła na górę, a mnie już nosiło. Szybko pobiegłem na górę. Kierując się do pokoju Katheriny.
Po drodze wpadłem na Alice.
-Panienka...nie..
Nie dokończyła bo ja zdążyłem wejść do jej pokoju.
-Justin...co ty tu? - zapytała Kate.
Leżała na łóżku. Wokół chusteczki, a jej oczy były zapłakane.
Zamknąłem drzwi i wskoczyłem do łóżka. Objąłem ją ramieniem i przykryłem nas kołdrą.
-Justin ... - zakaszlała.
-Shhh...
-Ale JUSTIN! Jestem chora, nie chcę cię zarazić...
-Mała, nie zarazisz. Jestem odporny.
-Proszę cię...
-NIE KŁÓĆ SIĘ ZE MNĄ...
-Nie ...kłócę - dokończyła.
-Zmieniając temat. Czemu płakałaś?
-Nie płakałam.
-No jak nie?
-No nie.
-Przecież widzę.
-No to chyba źle widzisz.
-NIE MYLĘ SIĘ! PŁAKAŁAŚ! CO SIĘ STAŁO?
-Nic...
-NO JAK NIC?! KATE!
-Nie unoś głosu...
-NIE ...unoszę.
-A co właśnie robisz, co?
Wstała i kierowała się ku łazience.
-I co? Teraz tak ma wyglądać nasza przyjaźń?
-JUSTIN! JESTEM ZMĘCZONA, ŹLE SIĘ CZUJĘ!
-Mała, przepraszam. - podeszłem do niej i przytuliłem się, ale ona mnie nie objęła.
-Co się dzieje? - zapytałem
-Zostaniesz ze mną? - zapytała szepcząc.
Widziałem,że źle się czuje. Chciałem być przy niej.
-Oczywiście. Dopiero pojutrze jadę na koncert, ale w niedzielę wracam.
-Jeśli chodzi ci o to czy bez ciebie wytrzymam, to tak, wytrzymam.
-Widzę,że już lepiej się czujesz. - powiedziałem
Wziąłem ją za rękę i położyliśmy się na łóżku. Przykryłem nas kocem i pocałowałem ją w czoło. Była rozpalona.
-Jesteś cała rozpalona.
-Justin... wzięłam leki. Przejdzie mi.
-Oby. - odpowiedziałem
Wyciągnąłem swój telefon by sprawdzić, która godzina. Było już dosyć późno.
-Justin...
-Tak?
-Zimno...
Ściągnąłem z siebie bluzę i dałem by założyła na siebie, a do tego jeszcze bardziej ją do siebie przytuliłem.
- Lepiej?
-Ta..tak. - odpowiedziała
Uwielbiam gdy kobiety, mają moje bluzy na sobie. Czuję się wtedy taki "męski". Tak ja mądry, Justin Bieber.
Czułem jej ręce na swoim torsie. Czułem jej zapach... ukojenie. Ale czułem również, że strasznie się trzęsła.
-Kate...
-Ta..ta...tak?
-Zadzwonię po lekarza.
-Nie trzeba. - odpowiedziała
-Zimno ci, jesteś rozpalona.
-Poczekajmy jeszcze 2 godz. dobrze?
-Dobrze. - odpowiedziałem.
Robię wszystko to co ona chce. Ale nie,że robię to z przymuszenia, po prostu mam to gdzieś zakodowanie. Dziwne? Być może, ale realne.
Pierwszy raz leżałem z nią, kiedy była chora. Wyglądała wtedy tak niewinnie.
Widziałem,że nie może zasnąć. Zacząłem śpiewać jej "OLLG" ,najciszej by tylko ona słyszała. Już po chwili słodko spała, na szczęście. Ja po chwili również usnąłem.
***
*rano*
Czułem jak się wierci albo jak się przeciąga. Jej mina? NIEZIEMSKA i taka słodka.
-Dzień dobry, mała.- pocałowałem ją w czoło, a ona uśmiechnęła się.
-Cześć.
-Co taka jakaś nie w humorze?
-Cześć, kochanie - uśmiechnęła się.
- No to, to już lepiej. - zaśmiałem się.
Dopiero teraz skapnąłem się,że jestem bez koszulki, a ona leży we mnie wtulona, spoko, u nas to już rutyna.
-Jak się czujesz?
-Już lepiej, o wiele lepiej. A ty tutaj ze mną byłeś przez całą noc?
-Tak, sama mnie o to prosiłaś. Pamiętasz?
-nie, nie przypominam sobie - zaśmiała się.
-Chyba czas wstawać. Nie masz dzisiaj zajęć?
-Nie, mam 2 tygodnie wolnego.
-To chyba dobrze, co nie? Odpoczniesz i w ogóle.
-Odpocznę, bardzo.
Sama nie wiem jak to się w ogóle stało, że od 17 marca NIC nie dodałam, ale przepraszam.
Chociaż cały czas piszę jakieś urywki nowego rozdziału, prawie codziennie, tylko poprawiam i w ogóle. Bądźcie cierpliwi, a do tego jeszcze święta, a w czwartek testy.
No więc postaram się nawet dzisiaj/jutro dodać ten nowy rozdział. xoxo
Chociaż cały czas piszę jakieś urywki nowego rozdziału, prawie codziennie, tylko poprawiam i w ogóle. Bądźcie cierpliwi, a do tego jeszcze święta, a w czwartek testy.
No więc postaram się nawet dzisiaj/jutro dodać ten nowy rozdział. xoxo
niedziela, 17 marca 2013
Rozdział 5 ;)
OCZAMI JUSTINA:
-Justin...-usłyszałem jej szept.
Ona słyszała wszystko co mówię. Jestem
debilem... Nie miałem siły jej odpowiadać w słowach. Było to dla mnie za trudne
,a ona była tak pociągająca. W końcu lekko musnąłem jej usta, myślałem ,że nie
odwzajemni tego pocałunku ,ale było inaczej. Jej usta były takie słodkie i
pełne namiętności.
Po chwili oderwała się ode mnie.
-Zrobiłem coś nie tak?-zapytałem
Obawiałem się ,że może skrzywdziłem ją?
Może zrobiłem coś nie tak. Może nie powinienem.
-Nie...Wręcz przeciwnie... Po prostu
chciałam ci powiedzieć ,że...cię kocham.
Wtuliła się we mnie. Jej zapach czułem
wszędzie. Cały mój świat trzymałem właśnie w ramionach. To niesamowite uczucie.
Przypatrywałem się jej każdego ruchu, oddechu. Nie potrafiłem oderwać wzroku.
Jest taka piękna. Nie rozumiem czemu dopiero teraz zrozumiałem ,że ją kocham,
że chcę z nią być. Jednakże nie chcę stracić naszych dobrych relacji, naszej
wspaniałej przyjaźni.
OCZAMI KATE:
Wtuliłam
się w niego. Był bez koszulki, czego nie lubiłam. Co by to nie było, wolałabym
,żeby był ubrany ,a nie w samych bokserkach. W końcu udało mi się usnąć…
*poranek*
Poczułam lekki powiew wiatru i jakby ktoś
bawił się kosmykami moich włosów.
-Dzień dobry. – powiedział Justin,
całując mnie w policzek.
Szczerze mówiąc dopiero teraz
przypomniałam sobie co działo się poprzedniej nocy. Co między nami zaszło.
Jeszcze miesiąc temu nie pomyślałabym w ogóle ,że ja i Justin ,że my możemy być
razem. Wydawało mi się ,że przyjaźń damsko-męska polega na tym ,że będzie ona
trwała do końca i nie przerodzi się w miłość. Myliłam się… Chociaż cieszę się
,że się myliłam. Jestem szczęśliwa,ale jak na razie nie chcę by cały świat
wiedział co jest pomiędzy mną ,a Justinem. Nie chcę tych głupich pytań na temat
naszych relacji. Paparazzi przyzwyczaili się do naszej przyjaźni. Wiedzą ,że
nie ma między nami nic innego… Teraz będą pisać o rozstaniu Justina z Seleną.
Będę go wspierała… jako przyjaciółka…
-O czym tak myślisz? – zapytał mnie ,
uśmiechnięty Bieber.
-O nas. – odpowiedziałam, stanowczo.
Jeszcze bardziej się do mnie wyszczerzył.
-Wiesz ,że będziemy musieli powiedzieć
Caroline no i Chazowi? – oznajmił
-Wiem,ale może jeszcze nie dziś? W sumie
nie wiemy jak to się wszystko potoczy.
-Mała…-złapał mnie w tali tak ,że po
chwili leżałam na nim.-Jak to się wszystko potoczy?Będziesz moją żoną ,a ja
twoim mężem. To na początek. Później trojga pięknych dzieci po mamusi no i tak
uzdolnionych wokalnie po tatusiu.
Ja tylko zaśmiałam się…
-Justin…ile my mamy lat dopiero.
-Ja mam 19 no i ty 18 i pół.
-Jesteśmy w tym samym wieku tylko ,że ja
urodziłam się 31.12.1994.
-tak, jeden dzień dalej i byś miałam 18
dopiero.
Po chwili usłyszeliśmy dźwięk komórki
Justina.
Rzuciłam się szybko na szafkę ,gdzie
leżał telefon, ‘Selena” ,odebrałam.
-halo?
-Justin?-zapytała
-Nie, Katherina
-O to nawet dobrze się składa. Powiedz
Justinowi ,że godzina mi pasuje, tylko niech kupi jakieś dobre wino. W końcu co
to za radka bez wina no i bez…
Nie chciałam by kończyła swojej
wypowiedzi.
-Yhym..przekażę, z pewnością.
Szybko wyłączyłam telefon i rzuciłam nim
w Justina.
-Nic do niej nie czujesz?!
Rozumiem.Albo..nie…nie rozumiem. Czemu mnie całujesz? Czemu karzesz mi zostać z
tobą w pokoju? Po co robisz mi jakiekolwiek nadzieje, co?!
-Kate, co się dzieje?
-„Powiedz Justinowi,że godzina mi pasuje,
tylko niech kupi dobre wino. W końcu co to za randka bez wina no i bez…”
zacytowałam słowa Seleny.
-O co ci chodzi?
-Justin… tak, dobra…gdybyśmy byli nadal
przyjaciółmi ,a nie „kimś więcej” nie czepiałabym się. Są to twoje prywatne
sprawy. Ale pocałowałeś mnie raz ,a później drugi, wyznałeś mi miłość ,a teraz
jakieś randki z Seleną? Chciałeś się mną
zabawić?! Tak się zachowuje przyjaciel?
-Katherina, to nie tak… Ona…się ze mną
umówiła bo chciała pogadać… O nas… o mnie i o niej. Ale ja właśnie chciałem jej
dzisiaj powiedzieć ,że już jej nie kocham, że kocham ciebie, mała
Wstałam. I podeszłam do okna, otwierając
je i nawdychać się świeżego powietrza, jednakże z dołu ujrzałam błyski lamp.
Szybko je zamknęłam i udałam się do kuchni czegoś się napić.
Po chwili poczułam ,jak ciepłe ręce
Justina łapią mnie w talii.
-Wierzysz mi?- szepnął mi do ucha
-Wiesz… jeśli nadal kochasz Selene i coś
do niej czujesz, to dajmy sobie spokój. Skończmy coś ,co jeszcze dobrze się nie
rozpoczęło i kontynuujmy naszą przyjaźń.Czujesz coś do niej? Chodźby
minimalnie?
-…
-Tak myślałam. Justin, to nie jest… to
nie jest chyba dobry moment na nowe związki ,a jeszcze jak ty nadal czujesz coś
do swojej byłej.
-Chciałbym Ci powiedzieć „NIE, NIC JUŻ
NIE CZUJĘ DO SELENY” ,ale nie umiem. To wszystko jest tak szybko, ale i tak
najbardziej kocham Ciebie!
Wzięłam swoje ciuchy, poszłam do łazienki
i ubrałam się. Po 15 min. byłam już gotowa.
-Muszę już lecieć… - powiedziałam
Kierowałam się w stronę drzwi , kiedy
usłyszałam głos Justina.
- I co nawet się ze mną nie pożegnasz?
Odwróciłam się, otarłam ręką, jedną łezkę
, która spłynęła mi po policzku, podeszłam do Justina, przytuliłam go. Czułam się
tak bezpiecznie. On obejmował mnie w talii, Czułam jego oddech na mojej szyi i
jego dotyk w pasie.
-Mam nadzieję ,że wszystko się ułoży. Musisz
dać mi trochę czasu. – szepnął Justin.
-Zostańmy przyjaciółmi. – powiedziałam i
pocałowałam go w policzek. Szybko wybiegłam z pokoju i kierowałam się do
wyjścia. Sama nie wiem czemu, rozpłakałam się. Czułam się jakbym w jednej
chwili straciła WSZYSTKO, dosłownie wszystko. Kierowałam się go drzwiom, gdzie stały
setki Beliebers i paparazzi. Dustin podszedł do mnie i wskazał mi tyle wyjście
, którym wyszłam….
**********************************************
No i jest 5. Krótki ,ale to dlatego ,że wszyscy mnie pośpieszali i obiecałam dodać jeszcze w tym tygodniu. No więc, dodaje. Miłego czytania ,a przy okazji liczę na komentarze :) Dla mnie to bardzo ważne. Pozdrawiam xoxo.
piątek, 8 marca 2013
Rozdział 4 :)
OCZAMI JUSTINA:
-Nie chcę mi się spać. - powiedziała Caroline, szczerząc się do Kate.
-Naprawdę? Jeszcze chwilę temu byłaś tak strasznieee zmęczona. - odpowiedziałem
Zauważyłem też ,że Kate nic nie mówi. Jednakże widziałem jej lekko podniesione kąciki ust. Sam nie wierzę ,że ją pocałowałem. Ja...ja...ją...kocham. Tak, ja ją kocham. Ale nie chcę zniszczyć naszej przyjaźni.
-Co robiliście?- zapytała Caro.
-Oglądaliśmy - powiedzialam, a w tym samy czasie Kate powiedziała <równo z Justinem> -rozmawialiśmy.
-Tak, właśnie. Oglądaliśmy i rozmawialiśmy - dokończyłem.
-Ta...jasne, jasne. - zaśmiała się
-Mam pomysł… Chodźmy gdzieś.
-W sumie… czemu nie.- odpowiedziałem
-Idźcie ,ja zostanę… Jestem zmęczona. Wiecie egzamin,koncert. Bawcie się dobrze.
-Nie no, zostanę z tobą, ja też jestem zmęczony. – odpowiedziałem
Nie chciałem iść bez niej. Co by to była za zabawa? Jeszcze bym się napił i zrobił Bóg wie co. Wolałem zostać z nią. Patrzeć jak słodko śpi no i przemyśleć sobie kilka spraw.
Caroline zaczęła się śmiać ,a ja totalnie nie wiedziałem o co jej chodzi.
-No dobra, pójdę sama i nie wiem kiedy wrócę.
-Baw się dobrze! – przytuliła ją Kate
Ona wyszła ,a Kate zaraz po niej kierowała się w stronę drzwi. Podbiegłem szybko do niej i chwyciłem ją za rękę. Chcę aby została teraz ze mną.
-Kate.. gdzie idziesz? – zapytałem
-Chciałam iść do pokoju Caroline, położyć się.
-A nie możesz u mnie?
-Nie chciałabym ci przeszkadzać.
-Kate… dobrze wiesz ,że mi nie przeszkadzasz. – chwyciłem jej podbródek i wpatrywałem się w jej piękne brązowe oczy.- No więc, zostaniesz?Proszę.
-No…dobrze. – odpowiedziała – a mogę wziąć prysznic? I zaraz wracam do Ciebie?
-Możesz u mnie wziąć.
-A ciuchy?
-Pożyczę ci jakąś koszulkę…
-Ok.
Podszedłem i wyciągnąłem z szafy bluzkę , którą podałem jej. Ona skierowała się do łazienki ,a ja poszedłem do kuchni. Chciałem sam przygotować kolację.
OCZAMI KATE:
Wzięłam od niego koszulkęi weszłam do łazienki. Oparłam się o drzwi i przyłożyłam ją do nosa. Poczułam jego zapach.
**
Po 20 min. byłam już gotowa. Nieziemsko wyglądałam w jego koszulce. Była szeroka i długa ,ale mnie to nie przeszkadzało. Ważne ,że miałam cokolwiek na sobie.
Wyszłam z łazienki i ujrzałam stół , na którym była kolacja. Kanapki, wino,przekąski i niezapalone świeczki.
Poszłam do kuchni , gdzie Justin coś jeszcze szykował.
-Gdzie jest zapalniczka?
-Na górnej szafce powinna być.
Jestem niska więc nawet stając na palcach nie dosięgłam , dlatego też Justin podszedł do mnie i wziął mnie na ręce. Uniósł mnie ku górze i wtedy dopiero sięgnęłam niebieską zapalniczkę.
-Dziękuję. – powiedziałam
Ten postawił mnie na podłogę.
-Nie ma za co. Uwielbiam nosić dziewczyny na rękach.
-Naprawdę? – poczułam się trochę zazdrosna, myśląc ,że dotykał Selene i każdą inną dziewczyną, z którą był.
-Nie..mała…tylko ciebie. Jesteś taka drobna , nie mogłem patrzeć jak się męczysz sięgając tą zapalniczkę.
W tej chwili „mała” mi już nie przeszkadzało. Poczułam się taka… kochana? „Mała” kojarzy mi się tylko z Justinem. Od zawsze tak do mnie mówił.
Weszłam do pokoju i zapaliłam świeczki. Justin nalał wino do lampek i odsunął mi krzesełko bym mogła usiąść. On zasiadł naprzeciwko mnie. Rozkoszowaliśmy się przepyszną, prostą kolacją. Byłam głodna, zresztą on też. Zjedliśmy wszystko co znajdowało się na stole. Następne pomogłam mu posprzątać po kolacji.
-Była przepyszna…- powiedziałam
-Domyślam się…Mam nadzieję ,że mi się jakoś odwdzięczysz…
-Zrobię śniadanie? – zapytałam
-Wiesz…w sumie to wcale nie głupi pomysł ,ale chodziło mi o coś innego.
-Justin… wiem… znaczy się… nie zrozum mnie źle… Ale czy ty nadal kochasz Selene? Wiesz… chciałabym wiedzieć na czym stoję. Nie chcę być niepewna.
Długo oczekiwałam na odpowiedź… Nie mogę go kolejny raz go pocałować ,wiedząc ,że nadal czuje coś do niej. To byłoby wbrew moim zasadą.
-Kate, ja nie..ja..jej nie kocham. Za bardzo mnie zraniła. Czuję tylko nienawiść. Nic więcej.
Dopiero teraz uświadomiłam co ja robię. Przecież… Gdyby nam się nie udało, to co z naszą przyjaźnią? Tak bardzo pragnę go pocałować ,ale nie mogę,po prostu nie mogę.
Wyszłam z kuchni i położyłam się…
Tak naprawdę ja nie wiem co on czuje. Ja mówię konkretnie czego chcę… A on? On … nie daje mi żadnego znaku. TAK ALBO NIE. Czy to takie trudne?
Położyłam się na krańcu łóżka nawet nie przykrywając się kołdrą. Nie miałam na to siły.
Zamknęłam oczy by jak najszybciej usnąć. Po chwili usłyszałam kroki Justina. Wszedł do łazienki.
Ja nie mogłam usnąć, ciagle się kręciłam i myślałam.Tak…o Justinie… Po jakichś 10 min. usłyszałam ciche zamykanie drzwi.
Zaraz po tym poczułam jak Justin przykrywa mnie kołdrą, całując w czoło…Położył się koło mnie i objął mnie w pasie. Ja udawałam ,że śpię. Przynajmniej próbowałam. Po chwili on zaczął coś mówić…na początku coś cicho i za bardzo nie słyszałam ,bawił się moimi włosami, co trochę mnie łaskotało…
OCZAMI JUSTINA:
Tak słodko śpi… Moja królewna… Dziękuję ,że mogę być tak blisko niej. Czuć jej oddech na swojej klatce piersiowej… To coś niesamowitego… I nie każdy ma takie szczęście.
-Wiem ,że śpisz i tego nie słyszysz ,ale muszę to powiedzieć… kate… jesteś dla mnie najważniejszą osobą w moim życiu.ZAWSZE byłaś na 1 miejscu. I nie zamieniłbym Cię na nikogo innego. Ja Cię…kocham.
OCZAMI KATE:
Ostatnie słowa… zamurowało mnie… Otworzyłam oczy by zobaczyć ,że nie śnie… Może to tylko sen? Może mnie się wydaje.. wpatrywałam się w jego oczy…, które nie odrywały ode mnie wzroku…
-Justin…-szepnęłam
***
No więc :) Jest 4 rozdział... szybko pisany...krótki itd.
Następny? Nie wiem kiedy będzie. Teraz musze nadrobić zaległości, bo jestem chora i mnie w szkole nie było no więc sami rozumiecie.A może coś jeszcze w tym tygodniu wstawię? Pożyjemy , zobaczymy. Czekajcie ;)
+ 10 komentarzy = następny
xoxo
-Nie chcę mi się spać. - powiedziała Caroline, szczerząc się do Kate.
-Naprawdę? Jeszcze chwilę temu byłaś tak strasznieee zmęczona. - odpowiedziałem
Zauważyłem też ,że Kate nic nie mówi. Jednakże widziałem jej lekko podniesione kąciki ust. Sam nie wierzę ,że ją pocałowałem. Ja...ja...ją...kocham. Tak, ja ją kocham. Ale nie chcę zniszczyć naszej przyjaźni.
-Co robiliście?- zapytała Caro.
-Oglądaliśmy - powiedzialam, a w tym samy czasie Kate powiedziała <równo z Justinem> -rozmawialiśmy.
-Tak, właśnie. Oglądaliśmy i rozmawialiśmy - dokończyłem.
-Ta...jasne, jasne. - zaśmiała się
-Mam pomysł… Chodźmy gdzieś.
-W sumie… czemu nie.- odpowiedziałem
-Idźcie ,ja zostanę… Jestem zmęczona. Wiecie egzamin,koncert. Bawcie się dobrze.
-Nie no, zostanę z tobą, ja też jestem zmęczony. – odpowiedziałem
Nie chciałem iść bez niej. Co by to była za zabawa? Jeszcze bym się napił i zrobił Bóg wie co. Wolałem zostać z nią. Patrzeć jak słodko śpi no i przemyśleć sobie kilka spraw.
Caroline zaczęła się śmiać ,a ja totalnie nie wiedziałem o co jej chodzi.
-No dobra, pójdę sama i nie wiem kiedy wrócę.
-Baw się dobrze! – przytuliła ją Kate
Ona wyszła ,a Kate zaraz po niej kierowała się w stronę drzwi. Podbiegłem szybko do niej i chwyciłem ją za rękę. Chcę aby została teraz ze mną.
-Kate.. gdzie idziesz? – zapytałem
-Chciałam iść do pokoju Caroline, położyć się.
-A nie możesz u mnie?
-Nie chciałabym ci przeszkadzać.
-Kate… dobrze wiesz ,że mi nie przeszkadzasz. – chwyciłem jej podbródek i wpatrywałem się w jej piękne brązowe oczy.- No więc, zostaniesz?Proszę.
-No…dobrze. – odpowiedziała – a mogę wziąć prysznic? I zaraz wracam do Ciebie?
-Możesz u mnie wziąć.
-A ciuchy?
-Pożyczę ci jakąś koszulkę…
-Ok.
Podszedłem i wyciągnąłem z szafy bluzkę , którą podałem jej. Ona skierowała się do łazienki ,a ja poszedłem do kuchni. Chciałem sam przygotować kolację.
OCZAMI KATE:
Wzięłam od niego koszulkęi weszłam do łazienki. Oparłam się o drzwi i przyłożyłam ją do nosa. Poczułam jego zapach.
**
Po 20 min. byłam już gotowa. Nieziemsko wyglądałam w jego koszulce. Była szeroka i długa ,ale mnie to nie przeszkadzało. Ważne ,że miałam cokolwiek na sobie.
Wyszłam z łazienki i ujrzałam stół , na którym była kolacja. Kanapki, wino,przekąski i niezapalone świeczki.
Poszłam do kuchni , gdzie Justin coś jeszcze szykował.
-Gdzie jest zapalniczka?
-Na górnej szafce powinna być.
Jestem niska więc nawet stając na palcach nie dosięgłam , dlatego też Justin podszedł do mnie i wziął mnie na ręce. Uniósł mnie ku górze i wtedy dopiero sięgnęłam niebieską zapalniczkę.
-Dziękuję. – powiedziałam
Ten postawił mnie na podłogę.
-Nie ma za co. Uwielbiam nosić dziewczyny na rękach.
-Naprawdę? – poczułam się trochę zazdrosna, myśląc ,że dotykał Selene i każdą inną dziewczyną, z którą był.
-Nie..mała…tylko ciebie. Jesteś taka drobna , nie mogłem patrzeć jak się męczysz sięgając tą zapalniczkę.
W tej chwili „mała” mi już nie przeszkadzało. Poczułam się taka… kochana? „Mała” kojarzy mi się tylko z Justinem. Od zawsze tak do mnie mówił.
Weszłam do pokoju i zapaliłam świeczki. Justin nalał wino do lampek i odsunął mi krzesełko bym mogła usiąść. On zasiadł naprzeciwko mnie. Rozkoszowaliśmy się przepyszną, prostą kolacją. Byłam głodna, zresztą on też. Zjedliśmy wszystko co znajdowało się na stole. Następne pomogłam mu posprzątać po kolacji.
-Była przepyszna…- powiedziałam
-Domyślam się…Mam nadzieję ,że mi się jakoś odwdzięczysz…
-Zrobię śniadanie? – zapytałam
-Wiesz…w sumie to wcale nie głupi pomysł ,ale chodziło mi o coś innego.
-Justin… wiem… znaczy się… nie zrozum mnie źle… Ale czy ty nadal kochasz Selene? Wiesz… chciałabym wiedzieć na czym stoję. Nie chcę być niepewna.
Długo oczekiwałam na odpowiedź… Nie mogę go kolejny raz go pocałować ,wiedząc ,że nadal czuje coś do niej. To byłoby wbrew moim zasadą.
-Kate, ja nie..ja..jej nie kocham. Za bardzo mnie zraniła. Czuję tylko nienawiść. Nic więcej.
Dopiero teraz uświadomiłam co ja robię. Przecież… Gdyby nam się nie udało, to co z naszą przyjaźnią? Tak bardzo pragnę go pocałować ,ale nie mogę,po prostu nie mogę.
Wyszłam z kuchni i położyłam się…
Tak naprawdę ja nie wiem co on czuje. Ja mówię konkretnie czego chcę… A on? On … nie daje mi żadnego znaku. TAK ALBO NIE. Czy to takie trudne?
Położyłam się na krańcu łóżka nawet nie przykrywając się kołdrą. Nie miałam na to siły.
Zamknęłam oczy by jak najszybciej usnąć. Po chwili usłyszałam kroki Justina. Wszedł do łazienki.
Ja nie mogłam usnąć, ciagle się kręciłam i myślałam.Tak…o Justinie… Po jakichś 10 min. usłyszałam ciche zamykanie drzwi.
Zaraz po tym poczułam jak Justin przykrywa mnie kołdrą, całując w czoło…Położył się koło mnie i objął mnie w pasie. Ja udawałam ,że śpię. Przynajmniej próbowałam. Po chwili on zaczął coś mówić…na początku coś cicho i za bardzo nie słyszałam ,bawił się moimi włosami, co trochę mnie łaskotało…
OCZAMI JUSTINA:
Tak słodko śpi… Moja królewna… Dziękuję ,że mogę być tak blisko niej. Czuć jej oddech na swojej klatce piersiowej… To coś niesamowitego… I nie każdy ma takie szczęście.
-Wiem ,że śpisz i tego nie słyszysz ,ale muszę to powiedzieć… kate… jesteś dla mnie najważniejszą osobą w moim życiu.ZAWSZE byłaś na 1 miejscu. I nie zamieniłbym Cię na nikogo innego. Ja Cię…kocham.
OCZAMI KATE:
Ostatnie słowa… zamurowało mnie… Otworzyłam oczy by zobaczyć ,że nie śnie… Może to tylko sen? Może mnie się wydaje.. wpatrywałam się w jego oczy…, które nie odrywały ode mnie wzroku…
-Justin…-szepnęłam
***
No więc :) Jest 4 rozdział... szybko pisany...krótki itd.
Następny? Nie wiem kiedy będzie. Teraz musze nadrobić zaległości, bo jestem chora i mnie w szkole nie było no więc sami rozumiecie.A może coś jeszcze w tym tygodniu wstawię? Pożyjemy , zobaczymy. Czekajcie ;)
+ 10 komentarzy = następny
xoxo
czwartek, 7 marca 2013
Rozdział 3...
Po niecałych 15 min. byłam już na
miejscu. Pierwszy raz dojechałam tak szybko. Udałam się tylnym wejściem
za kulisy. Fani śpiewali, piszczeli itd.
-No nareszcie! - krzyknęła Caroline.
-Chodź ze mną! - powiedziała jedna z
tancerek , która chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła na scenę. Po chwili za
rękę złapał mnie już stojący przy mnie Justin. Poprowadził mnie ,żebym usiadła
na siedzeniu. Śpiewał OLLG ,a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Była to
niesamowita niespodzianka dla mnie, od niego.
-Jesteś dla mnie najważniejsza. - szepnął
do ucha Justin.
Ja przytuliłam Go i odpowiedziałam na
jego słowa.
-Ty…również jesteś…dla mnie
najważniejszy.
Justin mocno mnie uścisnął.
Każde kolejne słowa, które śpiewał Justin
były magiczne, wyjątkowe.
Po skończonej piosence, Justin oznajmił
im ,że jestem dla niego ważną osobą i przedstawił mnie wszystkim swoim fanom ,a
późniejchwycił moją dłoń i ruszyliśmy za kulisu.Było to takie niesamowite…
-Dziękuję, mam nadzieję ,że zostaniesz z
nami do końca, może… będziesz dzisiaj nocowała w hotelu? Z nami?
-Czemu nie. – powiedziałam – Dziękuję,
była to niesamowita niespodzianka.
-Nie ma za co.To sama przyjemność. –
odpowiedział.
Po chwili podeszła do nas Caroline:
-Jeju…pięknie razem wyglądaliście. –
szepnęła mi do ucha.
Ja tylko palnęłam się w głowę.
-Jesteś głupia, Caroline. –
Odpowiedziałam
-Mogę wiedzieć co tak sobie szepczecie? –
zapytał mnie Justin.
-Nie, nie możesz. – odpowiedziała
Caroline.
Ja się tylko trochę speszyłam.
-A Ty mi powiesz? – skierował swoje
tęczówki w moją stronę. Nic nie poradzę ,że tak na mnie działa.
-N…ni…nie. – powiedziałam i zaśmiałam
się.
-Czyżby ?
-Tak. – powiedziała stanowczo Caroline.
-Justin, na scenę! – krzyknął Scooter.
Pocałował mnie w policzek i pobiegł na
scenę.
-Rumienisz się. – powiedziała do mnie
Caroline
-Wcale ,że nie.
-Tak, rumienisz się, widzę to. –
uśmiechnęła się
W ogóle nie rozumiem, mojego nastawienia.
To tak jakby wasz rozum nie zgrywał się z waszym sercem. Rozum jedno ,a serce
drugie. Tak naprawdę sama już nie wiem na czym stoję, co tak naprawdę czuję do
Justina ,ale wiem ,że nie chciałabym zniszczyć naszej przyjaźni. Tyle razem
przeszliśmy, byliśmy w ważnych momentach naszego życia, ZAWSZE. Żadne z nas
jeszcze nas ani razu nie zawiodło. ZAWSZE byliśmy na każde zawołanie. Pomimo iż
czasami dzieliły nas setki kilometrów , ZAWSZE mieliśmy ze sobą kontakt. I
jeśli teraz byłoby coś między nami i nie wypaliłoby to straciłabym najważniejszą
osobę w moim życiu.
Z zamyśleń wyrwała mnie Caroline.
-Wiesz, ja nie wiem o czym ty tak
rozmyślasz ,ale już od minuty nie mam z tobą żadnego kontaktu. Co się z tobą
dzieje?- zapytała mnie oburzona Caroline.
-Przepraszam. – powiedziałam i przytuliłam
się do niej.
-Chcesz pogadać, prawda? – zapytała mnie
-Ty wszystko ,zawsze wiesz. –przytuliłam
ją jeszcze bardziej.
Dobrze mieć takich wiernych i
niezastąpionych przyjaciół, którzy zawsze ci pomogą.
-Może dziś? Wieczorem?- zapytała mnie
Caroline.
-No tak… Będę nocowała z Wami w hotelu, a
później w Twoim pokoju.
-No ja tam nie wiem czy na pewno w moim
,a nie obok.
-Carolineeee…-przeciągnęłam
-No co?Może Bieberek będzie się bał spać
sam.
-Caroline…
-Dobrze, dobrze… I tak wiem swoje. –
zaczęła się śmiać.
Po kilkunastu minutach dołączył do nas
Justin. Koncert się skończył i zbieraliśmy się już do hotelu.
Ja, Justin i Caroline jechaliśmy jednym
autem. Wiele fanów i paparazzi robiło nam zdjęcia. Trochę mnie to denerwowało
,ale już takie życie gwiazdy.Weszliśmy tylnym wejściem i udaliśmy się wprost do
apartamentów.
-No to chodźcie do mnie… - powiedział
Justin
Weszliśmy do jego pokoju.
-A co będziemy robić ? - zapytałam
-Nie wiem jak wy ,ale ja mam ochotę
oglądnąć jakiś horror może? – zaśmiała się
-Dobry pomysł!- poparł ją Justin
-Hahahahaha…no tak, nasza Kate się boi… -
zaśmiałam się Caro.
-Caroline…wcale ,że…
-TAK! – odpowiedziała ,zanim ja zdążyłam
cokolwiek powiedzieć.
Nie to ,że się aż tak tragicznie boję
,ale mam złe wspomnienia z tego typu rzeczami. Kilka lat temu , byliśmy na
urodzinach mojej koleżanki ze szkoły, oglądaliśmy horror i ona bardzo się bała.
Chłopacy postanowili to wykorzystać i zrobili jej żart. Nie pytajcie nawet jak
się to wszystko skończyło ,ale skutki były tragiczne. Od tego momentu jakoś nie
oglądałam żadnych poważniejszych horrorów.
Justin poszedł po popcorn i coś do
picia ,a my glebłyśmy się na łóżko. Musiałyśmy poczekać z włączeniem filmu na
Justina.
-Dobra! Możemy oglądać! – nawet nie wiem
kiedy obok mnie pojawił się Bieber
Początek w sumie nie był taki straszny,
jak zwykle krew i te sprawy. Później dopiero …
-Wiecie co ? Jestem zmęczona. - powiedziała Caroline
-No to śpij. - odpowiedziałam.
-Nie, ja idę do siebie. A wy sobie oglądajcie. - powiedziała "zaspanym" głosem.
-Nie zostaniesz z nami? - zapytałam
-Padam z nóg po tym koncercie. Dobranoc.- podeszła do nas i przytuliła.
...
-No to zostaliśmy sami. - powiedział Justin
-Na to wygląda. A mogę cię o coś prosić?
-Jasne.
-Wyłącz ten film, błagam. - odpowiedziałam
-Dla Ciebie wszystko. - powiedział , całując mnie w rękę.
-Dżentelmen. - zaśmiałam się
-No ,a jak królewno.
Wyłączył i rzucił się na mnie, gilgocząc mnie.
ja nie umiałam powstrzymać śmiechu.
-Ju...ju...JUSTIN!! - ledwo co wypowiedziałam, śmiejąc się
Ten nie dawał za wygraną. Poc hwili jednym susem, wyrwałam się i pobiegłam w stronę garderoby. Ale jestem wolniejsza, Justin złapał mnie w pasie i znów łaskotał mnie.
Po chwili obydwoje byliśmy zmęczeni , ja oparłam się o drzwi ,a on zaraz koło mnie.
-Wiesz co?
-Tak? - zapytałam
-Dziękuję ,że jesteś tutaj ze mną.
-Justin...nie ma za co. Naprawdę. Po to są przyjaciele. - przytuliłam go.
-Ja... sam nie wiem jakbym sobie bez ciebie poradził. Jakby to wszystko było. NIe wyobrażam sobie życia bez ciebie. Jak mogę ci się odwdzięczyć?
-Wystarczy ,że jesteś. To dla mnie najważniejsze.
-To wszystko? Wystarczy ,że jestem? To nie za mało?
-yhym...po..pocałuj mnie.
Nie byłam odpowiedzialna w tej chwili za swoje słowa i czyny. Że ja to powiedziałam? "Pocałuj mnie?"
Justin zbliżył swoje usta ku moim i już po chwili złożył pocałunek na moich ustach, które to odwzajemniły.
Teraz liczyliśy się tylko my i nic nie mogło nam tego zepsuć.
Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanniejszy, on wziął mnie na ręcę i ruszył w stronę łóżka. Delikatnie połozył mnie na nim , jakby bał się ,że coś mi się stanie.
Po cwili usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwiami, szybko oderwaliśmy się od siebie.
OCZAMI JUSTINA:
Akurat w takiej chwili?! Akurat teraz?! To był,jest i będzie mój najpiękniejszy pocałunek.
-Co robicie? - zapytała Caroline wbiegając do pokoju.
-A to nie miałaś iść spać? - zapytałem, mierząc ją wzrokiem.
***
No to macie 3 rozdział, krótki ,ale wybieraliście :) Więc jutro kolejny :) Pod warunkiem ,że znajdzie się tu 10 komentarzy ;) + nie komentujcie typu "szkoda ,że taki krótki" bo to była wasza decyzja ;) xoxo
-No to śpij. - odpowiedziałam.
-Nie, ja idę do siebie. A wy sobie oglądajcie. - powiedziała "zaspanym" głosem.
-Nie zostaniesz z nami? - zapytałam
-Padam z nóg po tym koncercie. Dobranoc.- podeszła do nas i przytuliła.
...
-No to zostaliśmy sami. - powiedział Justin
-Na to wygląda. A mogę cię o coś prosić?
-Jasne.
-Wyłącz ten film, błagam. - odpowiedziałam
-Dla Ciebie wszystko. - powiedział , całując mnie w rękę.
-Dżentelmen. - zaśmiałam się
-No ,a jak królewno.
Wyłączył i rzucił się na mnie, gilgocząc mnie.
ja nie umiałam powstrzymać śmiechu.
-Ju...ju...JUSTIN!! - ledwo co wypowiedziałam, śmiejąc się
Ten nie dawał za wygraną. Poc hwili jednym susem, wyrwałam się i pobiegłam w stronę garderoby. Ale jestem wolniejsza, Justin złapał mnie w pasie i znów łaskotał mnie.
Po chwili obydwoje byliśmy zmęczeni , ja oparłam się o drzwi ,a on zaraz koło mnie.
-Wiesz co?
-Tak? - zapytałam
-Dziękuję ,że jesteś tutaj ze mną.
-Justin...nie ma za co. Naprawdę. Po to są przyjaciele. - przytuliłam go.
-Ja... sam nie wiem jakbym sobie bez ciebie poradził. Jakby to wszystko było. NIe wyobrażam sobie życia bez ciebie. Jak mogę ci się odwdzięczyć?
-Wystarczy ,że jesteś. To dla mnie najważniejsze.
-To wszystko? Wystarczy ,że jestem? To nie za mało?
-yhym...po..pocałuj mnie.
Nie byłam odpowiedzialna w tej chwili za swoje słowa i czyny. Że ja to powiedziałam? "Pocałuj mnie?"
Justin zbliżył swoje usta ku moim i już po chwili złożył pocałunek na moich ustach, które to odwzajemniły.
Teraz liczyliśy się tylko my i nic nie mogło nam tego zepsuć.
Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanniejszy, on wziął mnie na ręcę i ruszył w stronę łóżka. Delikatnie połozył mnie na nim , jakby bał się ,że coś mi się stanie.
Po cwili usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwiami, szybko oderwaliśmy się od siebie.
OCZAMI JUSTINA:
Akurat w takiej chwili?! Akurat teraz?! To był,jest i będzie mój najpiękniejszy pocałunek.
-Co robicie? - zapytała Caroline wbiegając do pokoju.
-A to nie miałaś iść spać? - zapytałem, mierząc ją wzrokiem.
***
No to macie 3 rozdział, krótki ,ale wybieraliście :) Więc jutro kolejny :) Pod warunkiem ,że znajdzie się tu 10 komentarzy ;) + nie komentujcie typu "szkoda ,że taki krótki" bo to była wasza decyzja ;) xoxo
środa, 6 marca 2013
OK!!!!!!!
Wiem ,że możcie być źli ,za to ,że tak długo zwlekałam. Przepraszam, znów.
Ale podjęłam decyzję...
Nie ukrywam ,że trochę się wahałam. Bo nie wiedziałam jak i w ogóle.
No więc...
BLOG ZOSTAJE NIE ZAWIESZANY I JUŻ WKRÓTCE <czyt. jeszcze w tym tygodniu, najpóźniej niedziela> wstawię następny rozdział. I obiecuję ,że wstawię na 100%. NIe mam żadnych już wymówek itd. Tylko nie wiem czy będzie długi. :) xoxo
Wiem ,że możcie być źli ,za to ,że tak długo zwlekałam. Przepraszam, znów.
Ale podjęłam decyzję...
Nie ukrywam ,że trochę się wahałam. Bo nie wiedziałam jak i w ogóle.
No więc...
BLOG ZOSTAJE NIE ZAWIESZANY I JUŻ WKRÓTCE <czyt. jeszcze w tym tygodniu, najpóźniej niedziela> wstawię następny rozdział. I obiecuję ,że wstawię na 100%. NIe mam żadnych już wymówek itd. Tylko nie wiem czy będzie długi. :) xoxo
poniedziałek, 25 lutego 2013
ważne. Przeczytaj.
No to tak. Już Wam piszę czemu tak strasznieee długo musicie oczekiwać na następny rozdział.
Teraz mam same testy, sprawdziany, kartkówki itd. Nauki coraz więcej ,a czasu coraz mniej.
Tak bardzo chciałabym znaleźć chociaż 2 godzinki ,żeby usiąść i napisać pożądnie 3 rodział. A teraz to już nawet w weekendy mi tego czasu brakuje. Sama już nie ogarniam. Dom,szkoła,dom,szkoła,dom,szkoła. Wiele z Was pomyśli ,że Wy pewnie macie ciężej i jakoś sobie dajecie radę. Owszem może i tak ,ale ,żeby napisać dobry rozdział trzeba czasu.Nie może to być 10 min i po sprawie. Ja w 10 min nawet 1/20 nie napiszę.Wytrawali poczekają,,,wierzę z Was i w siebie. Jak najszybciej postaram się dodać nowy , długi, ciekawy rozdział i od razu wtedy zabiorę się za dalsze rozdziały. W ten weekend myślę ,że będę miała luźniej. Chociaż pewności co do tego nie mam. W piątek <1.03. *.*> urodziny naszego Justina ; * No wiecie będę i przyjaciółki, trzeba jakoś to uczcić. Mam nadzieję ,że sobota i niedziela będzie luźna. Bardzo proszę Was o cierpliwość i wyrozumiałość. Do zobaczenia , mam nadzieję ,że już niedługo. xoxo
Teraz mam same testy, sprawdziany, kartkówki itd. Nauki coraz więcej ,a czasu coraz mniej.
Tak bardzo chciałabym znaleźć chociaż 2 godzinki ,żeby usiąść i napisać pożądnie 3 rodział. A teraz to już nawet w weekendy mi tego czasu brakuje. Sama już nie ogarniam. Dom,szkoła,dom,szkoła,dom,szkoła. Wiele z Was pomyśli ,że Wy pewnie macie ciężej i jakoś sobie dajecie radę. Owszem może i tak ,ale ,żeby napisać dobry rozdział trzeba czasu.Nie może to być 10 min i po sprawie. Ja w 10 min nawet 1/20 nie napiszę.Wytrawali poczekają,,,wierzę z Was i w siebie. Jak najszybciej postaram się dodać nowy , długi, ciekawy rozdział i od razu wtedy zabiorę się za dalsze rozdziały. W ten weekend myślę ,że będę miała luźniej. Chociaż pewności co do tego nie mam. W piątek <1.03. *.*> urodziny naszego Justina ; * No wiecie będę i przyjaciółki, trzeba jakoś to uczcić. Mam nadzieję ,że sobota i niedziela będzie luźna. Bardzo proszę Was o cierpliwość i wyrozumiałość. Do zobaczenia , mam nadzieję ,że już niedługo. xoxo
Subskrybuj:
Posty (Atom)